Mam nadzieję większość sensu udało mi się wyłapać, w razie uwag - piszcie.
Utwór: Course contre la honte
Wykonawca: Grand Corps Malade
Album: Funambule (2013)
Eh Tonton, est-ce que t’as regardé dehors ? Sur l’avenir de nos enfants il pleut de plus en plus fort Quand je pense à eux pourtant, j’aimerais chanter un autre thème Mais je suis plus trop serein, je fais pas confiance au système Ce système fait des enfants mais il les laisse sur le chemin Et il oublie que s’il existe, c’est pour gérer des êtres humains On avance tous tête baissée sans se soucier du plan final Ce système entasse des gosses et il les regarde crever la dalle Tonton on est du bon côté mais ce qu’on voit, on ne peut le nier J’ai grandi au milieu de ceux que le système a oubliés On vit sur le même sol mais les fins de mois n’ont pas le même parfum Et chaque année monte un peu plus la rumeur des crève-la-faim Le système a décidé qu’y avait pas de place pour tout le monde Tonton, t’as entendu les cris dehors, c’est bien notre futur qui gronde Le système s’est retourné contre l’homme, perdu dans ses ambitions L’égalité est en travaux et y’a beaucoup trop de déviations Eh Tonton... On va faire comment ? Dis-moi Tonton, on va faire comment ? Est-ce que les hommes ont voulu ça, est-ce qu’ils maîtrisent leur rôle Ou est-ce que la machine s’est emballée et qu’on a perdu le contrôle Est-ce qu’y a encore quelqu’un quelque part qui décide de quelque chose Ou est-ce qu’on est tous pieds et poings liés en attendant que tout explose Difficile de me rassurer Tonton, je te rappelle au passage Que l’homme descend bel et bien du singe pas du sage Et c’est bien l’homme qui regarde mourir la moitié de ses frères Qui arrache les derniers arbres et qui pourrit l’atmosphère Y’a de plus en plus de cases sombres et de pièges sur l’échiquier L’avenir n’a plus beaucoup de sens dans ce monde de banquiers C’est les marchés qui nous gouvernent, mais ces tous ces chiffres sont irréels On est dirigé par des graphiques, c’est de la branlette à grande échelle Eh Tonton, on va faire comment, tu peux me dire ? Comme il faut que tout soit rentable, on privatisera l’air qu’on respire C’est une route sans issue, c’est ce qu’aujourd’hui, tout nous démontre On va tout droit vers la défaite dans cette course contre la honte Eh Tonton... On va faire comment ? Dis-moi tonton, on va faire comment ? Entre le fromage et le dessert, tout là-haut dans leur diner Est-ce que les grands de ce monde ont entendu le cri des indignés Dans le viseur de la souffrance, y’a de plus en plus de cibles Pour l’avenir, pour les enfants, essayons de ne pas rester insensibles Ma petite gueule d’amour, mon Polo, mon ami Châtaigne On va rien lâcher, on va aimer regarder derrière pour rien oublier, ni les yeux bleus ni les regards noirs On perdra rien, peut-être bien un peu, mais ce qu’il y a devant, c’est si grand Ma petite gueule d’amour, mon Polo, mon ami Châtaigne T’as bien le temps d’avoir le chagrin éternel S’ils veulent pas le reconstruire le nouveau monde, on se mettra au boulot Il faudra de l’utopie et du courage Faudra remettre les pendules à l’heure, leur dire qu’on a pas le même tic tac, que nous, il est plutôt du côté du coeur Fini le compte à rebours du vide, du rien dedans Ma gueule d’amour, mon petit pote d’azur il est des jours où je ne peux rien faire pour toi Les conneries je les ai faites, et c’est un chagrin qui s’efface pas Faut pas manquer beaucoup pour plus être le héros, faut pas beaucoup Je t’jure petit frère, faut freiner à temps Va falloir chanter l’amour, encore plus fort Y’aura des révolutions qu’on voudra pas, et d’autres qui prennent leur temps, pourtant c’est urgent Où est la banque ? Il faut que je mette une bombe, une bombe désodorante, une bombe désodorante pour les mauvaises odeurs du fric qui déborde Pas de place pour les gentils, pour les paumés de la vie Chez ces gens-là, on aime pas, on compte Ma petite gueule d’amour, mon Polo, mon ami Châtaigne P’tit frère, putain, on va le reconstruire ce monde Pour ça, Tonton, faut lui tendre la main Tonton, il peut rien faire si t’y crois pas Alors faudra se regarder, se découvrir, jamais se quitter On va rien lâcher On va rester groupé Y’a les frères, les cousines, les cousins, y a les petits de la voisines, y’a les gamins perdus qui deviennent des caïds de rien, des allumés qui s’enflamment pour faire les malins Y’a la mamie qui peut pas les aider, qu’a rien appris dans les livres, mais qui sait tout de la vie À force de ne plus croire en rien, c’est la vie qui désespère Faut aimer pour être aimé Faut donner pour recevoir Viens vers la lumière, p’tit frère Ta vie c’est comme du gruyère, mais personne te le dis que tu as une belle âme Ma petite gueule d’amour, mon Polo, mon ami Châtaigne On va rien lâcher On va aimer regarder derrière pour rien oublier | Ech Tonton*, czy wyglądałeś na zewnątrz? Spojrzałeś na przyszłość naszych dzieci? Pada coraz mocniej. Jednak kiedy myślę o nich, wolałbym śpiewać inną melodię. Nie jestem spokojny, nie mam zaufania do systemu. Ten system płodzi dzieci, ale pozostawia je samym sobie. I zapomina, że istnieje, jest po to by zarządzać istotami ludzkimi. Idźmy wszyscy z opuszczonymi głowami nie martwiąc się o ostateczny plan. Ten system gromadzi dzieci i je nadzoruje rozrywając kamienną płytę. Tonton bądź po właściwej stronie, ale temu co widzisz nie możesz zaprzeczyć, wychowałem się w środowisku tych o których system zapomniał. Żyjemy na tej samej ziemi, ale koniec miesiąca nie znaczy dla każdego tego samego. I każdego roku coraz częściej słychać o głodujących. System zadecydował, że nie dla wszystkich znajdzie się miejsce. Tonton, Słyszałeś krzyki na zewnątrz, to nasza grzmiąca przyszłość. System odwraca się przeciw człowiekowi, zagubiony w swoich ambicjach. Równość jest w pracy i nie ma zbyt wielu dróg na skróty. Ech Tonton... Co zrobimy? Powiedz Tonton, co zrobimy? Czy tego chciała ludzkość, czy tak ujarzmili swoją rolę? Gdzie jest ta maszyna, która weszła na wyższe obroty i straciła kontrolę? Czy jest tam jeszcze ktoś kto decyduje o czymkolwiek? Gdzie są wszystkie stopy i pięści czekające aż wszystko wybuchnie? Trudno jest mi zachować spokój Tonton, przypominam ci o tym przy okazji, Że człowiek pochodzi tak naprawdę od małpy, nie od mędrca. I to jest człowiek patrzący na śmierć połowy ze swych braci, Człowiek wyrywający ostatnie drzewa i zatruwający atmosferę. Jest coraz więcej strasznych przypadków i pułapek na szachownicy, Przyszłość nie ma większego sensu w tym świecie bankierów. To rynki nami rządzą, ale te wszystkie cyfry są nierzeczywiste, Kierują nami słupki, to przekręt na wielką skalę. Ech Tonton, co robić, powiesz mi? Ponieważ wszystko musi być opłacalne, można sprywatyzować powietrze którym oddychamy. To jest ślepa droga, to wszystko co możemy dzisiaj zobaczyć. Podążamy wprost do porażki w tym wyścigu do wstydu. Ech Tonton... Co zrobimy? Powiedz Tonton, co zrobimy? Między serem i deserem, wszystko jest tam w ich obiedzie. Czy wielcy tego świata usłyszeli krzyk oburzenia? W tym odbiciu cierpienia jest znacznie więcej celów, Dla przyszłości, dla dzieci, starajmy się nie pozostawać nieczułymi. Mój mały porywie serca, mój Polo, przyjacielu Kasztan, Nie odpuszczajmy niczego, pokochajmy spoglądanie w przeszłość, by nie zapomnieć niczego, ani niebieskich oczu, ani czarnych spojrzeń. Niczego nie straciliśmy, no może troszeczkę, to co przed nami, to jest wielka rzecz. Mój mały porywie serca, mój Polo, przyjacielu Kasztan, Masz dużo czasu na wieczny żal, O ile oni nie chcą odbudowy nowego świata, my musimy pracować. Do tego potrzeba utopii i odwagi. Trzeba wyregulować zegarki, żeby biły ten sam rytm tic tac, co my, a raczej rytm serca. Skończmy odliczać pustkę, nic. Mój mały porywie serca, mój mały lazurowy kolego, są dni kiedy nie mogę nic dla ciebie zrobić. G..no zrobiłem, i to jest żal, który się nie wymazuje. Niewiele potrzeba by być bohaterem, niewiele. Mówię ci bracie, trzeba wstrzelić się w czasie Trzeba śpiewać o miłości, jeszcze głośniej. Będzie rewolucja, której nie chcemy, i inni naznaczą swój czas, przecież to jest ważne. Gdzie jest bank? Tam muszę umieścić bombę, bombę dezodorant, bombę dezodorant na brzydkie zapachy bankierów przelewających pieniądze. Nie ma miejsca dla grzecznych, dla wyrzutków życia. Wśród tych ludzi tam, nie ma miłości, jest kalkulacja. Mój mały porywie serca, mój Polo, przyjacielu Kasztan Bracie, cholera, odbudujmy ten świat Dlatego, Tonton, wyciągnijmy rękę, Tonton, niczego się nie zrobi bez wiary. Trzeba się rozejrzeć, odkrywać, nie odpuszczać. Nie odpuścimy niczego. Będziemy trzymać się razem. Tam są bracia, kuzyni, mniejsze kuzynostwo, zagubione dzieci, które stają się tyranami nicości, oświecone, które zapalają się do złośliwości. Jest ich babcia, która nie może im pomóc, która nic nie znalazła w mądrości książek, ale kto wie wszystko o życiu? Aby nie wierzyć w nic na siłę, to życie jest beznadziejne. Trzeba kochać, aby być kochanym. Trzeba dawać, aby dostawać. Przyjdź do światła, młodszy bracie. Twoje życie jest jak ser szwajcarski, ale nikt nie powiedział ci, że masz piękną duszę. Mój mały porywie serca, mój Polo, przyjacielu Kasztan Nie odpuszczajmy niczego Kochajmy patrzeć wstecz, by o niczym nie zapomnieć. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz