Les Copains d'abord jest utworem Georges'a Brassensa, który otwiera jego dziesiątą płytę z 1964 roku pod tym samym tytułem. Piosenka stała się bardzo popularna i została napisana na potrzeby filmu "Les Copains" (1965 rok).
Utwór: Les Copains D'Abord
Wykonawca: Georges Brassens
Album: Les Copains D'Abord (1964)
Non, ce n'était pas le radeau De la Méduse, ce bateau, Qu'on se le dis' au fond des ports, Dis' au fond des ports, Il naviguait en pèr' peinard Sur la grand-mare des canards, Et s'app'lait les Copains d'abord Les Copains d'abord. Ses fluctuat nec mergitur C'était pas d'la litteratur', N'en déplaise aux jeteurs de sort, Aux jeteurs de sort, Son capitaine et ses mat'lots N'étaient pas des enfants d'salauds, Mais des amis franco de port, Des copains d'abord. C'étaient pas des amis de lux', Des petits Castor et Pollux, Des gens de Sodome et Gomorrh', Sodome et Gomorrh', C'étaient pas des amis choisis Par Montaigne et La Boeti', Sur le ventre ils se tapaient fort, Les copains d'abord. C'étaient pas des anges non plus, L'Evangile, ils l'avaient pas lu, Mais ils s'aimaient tout's voil's dehors, Tout's voil's dehors, Jean, Pierre, Paul et compagnie, C'était leur seule litanie Leur Credo, leur Confitéor, Aux copains d'abord. Au moindre coup de Trafalgar, C'est l'amitié qui prenait l'quart, C'est elle qui leur montrait le nord, Leur montrait le nord. Et quand ils étaient en détresse, Qu'leur bras lancaient des S.O.S., On aurait dit les sémaphores, Les copains d'abord. Au rendez-vous des bons copains, Y'avait pas souvent de lapins, Quand l'un d'entre eux manquait a bord, C'est qu'il était mort. Oui, mais jamais, au grand jamais, Son trou dans l'eau n'se refermait, Cent ans après, coquin de sort ! Il manquait encor. Des bateaux j'en ai pris beaucoup, Mais le seul qui'ait tenu le coup, Qui n'ai jamais viré de bord, Mais viré de bord, Naviguait en père peinard Sur la grand-mare des canards, Et s'app'lait les Copains d'abord Les Copains d'abord. | Nie, to nie była tratwa Meduzy, ta łajba Niech inni tak mówią głęboko w portach Niech mówią głęboko w portach i przystaniach Żeglował wzdłuż z łatwością Po wielkim stawie kaczek I nazywał się Marynarska Brać (marynarze na pierwszym miejscu*) Marynarska Brać, Jego "fluctuat nec mergitur"** Nie było dosłowne Oddając się pod opiekę czarnoksiężników, Czarnoksiężników Kapitan i jego drużyna Nie byli łajdakami Ale najlepszymi z opłacanej braci portu Marynarska Brać przede wszystkim. To nie byli przyjaciele na śmierć i życie Jak Kastor i Polluks*** Czy mieszkańcy Sodomy i Gomory Sodomy i Gomory, To nie byli przyjaciele z wyboru Montaignego i Boetiego Którzy świetnie się razem bawili Marynarska Brać przede wszystkim. Nie byli też aniołami, Nie czytali Ewangelii Ale kochali płynąć w pełnym takielunku W pełnym takielunku. Jean, Pierre, Paul i kompania, I była to ich jedyna litania Ich credo, ich wyznanie wiary, Ku Marynarskiej Braci przede wszystkim. Przy najmniejszym powiewie z Trafalgaru, Ta przyjaźń obejmowała wachtę, To ona wskazała im azymut, Wskazała im azymut. A gdy byli w niebezpieczeństwie I ich ramiona sygnalizowały S.O.S, Wyglądało jakby sygnalizowali, Marynarską Brać przede wszystkim. Gdy brać się spotykała, Rzadko ktoś się wymigiwał, A gdy któregoś z nich brakowało, Znaczyło, że musiał nie żyć. Tak, ale nigdy, przenigdy, Woda się nad nim nie zamykała**** Sto lat później, łajdacki los! Wciąż go brakuje. Okrętowałem się na wielu łajbach, Ale jedyna, która pozostała jak trzeba, Która nigdy nie zboczyła z kursu, Zawsze trzymała się kursu, Płynęła z łatwością Po wielkim stawie kaczek, Zwała się Marynarską Bracią Marynarska Brać przede wszystkim. |
** dewiza Paryża (statek pod pełnymi żaglami) - z łac. rzuca nim fala, lecz nie tonie
*** W mitologii greckiej byli to dwaj nierozłączni przyjaciele, ponadto bogowie nawigacji.
**** w sensie, nigdy nie zostali zapomnieni
**** w sensie, nigdy nie zostali zapomnieni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz