Mélanie Laurent - Tango - tłumaczenie z francuskiego

Lista wszystkich wpisów

Szukaj na tym blogu

niedziela, 19 października 2014

Mélanie Laurent - Tango - tłumaczenie z francuskiego

Z uwagi na gorące prośby czytelników, które zalały moją skrzynkę pocztową rozdzieliłem dwa utwory Circus i Tango tak aby były dostępne w osobnych postach. Tango rozpoczyna się od ok 4:00 minuty.

Utwór: Tango
Wykonawca: Mélanie Laurent
Album: En t'attendant (2011)






TANGO

Tu pénètres tous ces corps sans visage, sans éclat
Apprivoisant la mort la serrant contre toi

Plus tu l'affoles, plus tu la sens

Plus tu trouves drôle d'être vivant

L'amour à mort te semble beau
L'amour a tort toi le bourreau
De ces victimes qui te supplient
D'aller plus loin, d'ôter la vie

Tu séduis tes fragiles dans de beaux draps de soie
Et là de crime en crime elles ont envie de toi

Pourtant dans le passé, oui, t'en as vu partir

Des amis, des aînés, ne jamais revenir


Emporté par les vagues d'un désir éphémère
Tuant ces heures fades brûlant d'un coup les airs
Qu'importe si tu te sens seul, pourvu que le plaisir
Passe violemment le seuil et vienne sur toi mourir

Mais quand la nuit s'étire et qu'elle t'a tout donné
Quand dans un long soupir l'aube enfin apparaît
Ce ne sont ni les regrets ni l'angoisse ni l'effroi
Mais l'envie qui te glace de le refaire une fois


Rien qu'une fois c'est promis, tu le jures à ta vie
Et si elle te pardonne tu lui diras merci
Parce qu'au fond tu l'aimes bien, elle te manquerait je crois
Et si d'aventure elle te lâche la main
Sois-en sûr petit homme que tu la pleureras.
TANGO

Przenikasz wszystkie te ciała bez wyrazu, bez blasku
Oswajając śmierć, przyciskając ją do siebie

Im bardziej cię przeraża, im bardziej ją czujesz
Tym bardziej cię śmieszy bycie żywym

Miłość po grób wydaje ci się piękna
Miłość się myli, tyś katem
Tych ofiar, które proszą cię
By iść dalej, pozbawić życia

Uwodzisz kruche istoty w pięknych jedwabnych prześcieradłach
I tam od zbrodni do zbrodni one cię pożądają
Jednakże w przeszłości, tak, widziałeś jak odchodzili
Przyjaciele, przodkowie, nigdy nie powracający

Niesiony przez fale krótkotrwałych pragnień
Zabijający te godziny wyblakłe, rozpalone jednym uderzeniem powietrza
Bez znaczenia, że czujesz się samotny, pod warunkiem, że przyjemność
Przekroczy gwałtownie próg i przyjdzie do ciebie umrzeć

Ale kiedy noc się przeciąga i dała ci  (już) wszystko
Kiedy w jednym długim westchnieniu pojawia się w końcu świt
Nie są to ani żale, ani obawy, ani strach

Ale paraliżująca ochota, by to raz powtórzyć

Tylko raz obiecane, przysięgasz na swe życie
I jeśli ona ci wybaczy, powiesz jej dziękuję
Bo w głębi duszy, kochasz ją, sądzę, że brakowałoby ci jej / tęskniłbyś za nią
I jeśli przez przypadek puści twą rękę
Bądź tego pewien mały człowieku, że będziesz ją opłakiwał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz