ZAZ - jak powstawała płyta Paris - dokument i tłumaczenie

Lista wszystkich wpisów

Szukaj na tym blogu

niedziela, 7 grudnia 2014

ZAZ - jak powstawała płyta Paris - dokument i tłumaczenie



Niech kluczem do dzisiejszej niedzieli będzie słowo "pasja", której sporo w poniższym materiale.
W związku z bardzo profesjonalnie wydanym i przygotowanym nowym albumem Zaz, przy którego nagrywaniu brały udział m.in. takie ikony jak Quincy Jones i John Clayton, poniżej krótki materiał rejestrujący to wydarzenie. Tłumaczenie poniżej.





Zaz:
- Paryż jest naprawdę pięknym miastem i im więcej przebywasz za granicą, tym bardziej zdajesz sobie sprawę jak fantastyczne to miasto.
- Chciałam nagrać kolekcję klasycznych starych piosenek francuskich w swojej wersji, albo przynajmniej wykonać ich nowe aranżacje itp.
- Pomysł Paryża, poszukiwania różnych tematów i utworów o Paryżu, było czymś co mnie przyciągało.
- Gdy przybyłam do Paryża, miałam kilka ustawionych koncertów, ale nie wystarczająco dużo by się utrzymać. Później dołączyli do mnie dwaj znajomi z La Rochelle. Zdecydowaliśmy się wyjść na ulice z podwójnym basem, gitarą i wokalem. Wybraliśmy Montmartre jako lokalizację, gdzie znajdzie się właściwe miejsce. Znaleźliśmy je i magia zaiskrzyła...
- To było zaraz obok Place du Tertre, w jednej z tylnych uliczek, przed barem Tartempion. Kiedy chcieliśmy się przenieść, nie mogliśmy. Większość ludzi stawała, niektórzy płakali... Odnaleźli to czego szukali w Paryżu. Było wielu turystów. I tutaj właśnie pojawiła się paryska piosenkarka, na ulicy Montmartre. To było genialne.

Zaz:
- Jak się masz?
Quincy:
- W porządku a ty?
- Spałaś dobrze?
Zaz:
- Wcale
Quincy:
- Nie przejmuj się...

Zaz:
-Przygotowując się do drugiego albumu zostałam zapytana: "Z kim chcesz współpracować?"
"Jakimś konkretnym producentem?" i odpowiedziałam "Quincy Jonesem".
Byłam o tym przekonana! Ludzie powiedzieliby: "Uspokój się, nic nie jest przesądzone..."
Ale ja powiedziałam: "Jest postanowione!"

Zaz:
- Wszędzie jest niebezpiecznie, gdy pozostajesz w dobrym towarzystwie.

Quincy:
- Tak, wszyscy tam byli wczorajszej nocy.

Quincy:
- Wybrała się z nami wczoraj na kolację i powiedziała, Quincy nigdy nie będziesz czymś więcej, czy mniej niż tylko istotą ludzką, bycie człowiekiem jest na pierwszym miejscu, a muzyka tylko to odzwierciedla.

Quincy:
- Jak się macie? - Ok?
- Wszystko w porządku?

Zespół:
- Tak!

Quincy:
- Nie dla mnie!

Zaz:
- To było coś, spotkać również Johna Claytona. Dyrygował całą sesją. Jest prawą ręką Quinciego, zawsze był w pobliżu. To było niesamowite spotkać ich obu. Tak dobrze się nam współpracowało. Są tak ludzcy i dostępni. Świetnie jest spotykać takich ludzi.

Clayton:
- Od strony muzycznej, szokiem było dla mnie odkrycie, jak bardzo jest ona przywiązana do wielu muzycznych korzeni. Mam na myśli muzykę francuską na której wyrosła, ale co szczególnie wywarło na mnie wrażenie to fakt, że przed paroma minutami, gdy się rozgrzewała, robiła to jakby była w Kościele Baptystów. Powiedziałem: "Co to ma być? Skąd wzięła się ta dziewczyna? Jest jak z getta!".

Zaz:
- Śpiewanie z całą orkiestrą, z najwyższej klasy muzykami, pozwala ci dać się unieść.

Zaz:
- To prawda, że przyzwyczajasz się do życia tutaj. Do piękna, poezji... Trudno to wyjaśnić.
- Ale za każdym razem gdy wyjeżdżam za granicę i później wracam, widzę Paryż na nowo. Z architekturą i wszystkim co wydaje się tak przypadkowe, a jednak pozostaje w harmonii.
- Wizualnie to jest fascynujące.

- To było dla mnie jasne. On jest częścią tej generacji legendy Francuskiej muzyki. Jest jednym z niewielu, którzy pozostali.

- Jestem podekscytowana!

Aznavour:
- Ja również!
- Mam nazwę dla naszego duetu.

Zaz:
- Dla kogo?

Aznavour:
- To ZAZnavour

Zaz:
- ZAZnavour? Idealnie!

Zaz:
- Spotkaliśmy się na planie telewizyjnym. To było jak przebywanie z moim dziadkiem. On był bardzo ciepły i troskliwy. Łatwo było się dogadać.

Aznavour:
- Ona jest bardzo ujmująca i niesamowicie popularna. Większość artystów jest raczej dobrze znana niż faktycznie popularna. Ona jest popularna, urodziła się taka - zupełnie jak Edith Piaf. Kochana przez publiczność, bo my ją kochamy. Nie jesteśmy tu tylko po to by zrobić swoją robotę. My kochamy tą pracę. A pasja wykracza poza sferę pieniądza, czy sławy.

- Dziękuję ci Zaz.

Zaz:
- Nie to ja dziękuję tobie! ZAZnavour! O, to wspaniałe! Dziękuję!

Aznavour:
- Popracuję nad tymi dwoma utworami kolejny dzień.

Zaz:
- W porządku! Bardzo bym chciała.
- Chcesz stanąć w środku?

Aznavour:
- Gdybyś chciała zrobić angielską wersję, daj znać.

Zaz:
- Jest tu specyficzny rodzaj poczucia wolności.
- Paryż jest miastem świateł, ze wszystkimi możliwościami.realizacji swoich marzeń. To jest esensja Paryża.
- Pomimo izolacji, nowoczesnego społeczeńśtwa i tego wszystkiego, możemy żyć wolni, realizować swoje marzenia. Wydaje mi się, że właśnie to reprezentuje Paryż.
- Jest coś takiego jak "Amerykański sen" i jest coś takiego jak "Paryski sen".

- Po raz pierwszy usłyszałam ją, kiedy miała 13 lat. Wykonała utwór Elli Fitzgerald w stylu scat. Zamieściłam to wtedy na swoim koncie Myspace z podpisem "Zobaczcie to!". Zwaliło mnie to z nóg. Dzieciak, który tak dobrze opanował scat. To zabawne spotkać ją teraz tutaj.

Nikki Yanofsky:
- Zaz jest bardzo popularna, szczególnie w Montrealu, bo to bardzo francuskie miasto. więc jest tam bardzo duże uznanie dla francuskiej muzyki, a ona jest ponadczasowa. Jej głos jest wieczny, nie potrafię tego wyjaśnić, on niesie radość, czujesz jak przynosi szczęście śpiewając. W ziązku z tym każdy chciałby z nią śpiewać, włączając w to mnie i byłam bardzo podekscytowana, gdy zapytano mnie czy nie wykonałabym z nią jednego utworu, na co przystałam tym bardziej, że jestem jej fanką.

Clayton:
- Co o tym sądzisz? Może wpuścimy jej solówkę z wyciszonym scatem w tle.

Clayton:
- Czy powinniśmy wrócić do ...?

Quincy:
- Powinna to uszczuplić.
Clayton:
- Możemy tak zrobić. Mają tą samą intensywność [...] i powrót do g-moll. Będzie idealnie.

Quincy:
- To wspaniałe móc widzieć młodych ludzi, którzy przywracają muzyce jej miejsce bardzo wysoko, po tym jak przez chwilę miała ona pewną zniżkę. Uwielbiam Zaz.

Głos zza obiektywu:
- Dwie piękne kobiety obok.

Zaz:
- Nie myślę nad tym czy uda się to wszystko ogarnąć. Mam po prostu swoje marzenia i myślę, że są po to by je realizować, więc wkładam w to całą swoją energię, by stały się rzeczywistością. I całą swoją wiarę, wiesz co mam na myśli. Kiedy w coś mocno wierzę, nic nie może mnie powstrzymać. Nie ma sensu mówić mi wtedy: "Nie, nie, nie...". Jeżeli w to wierzę, nie można mnie zatrzymać. Myślę, że taka po prostu jestem. Nie zastanawiam się nad tym, po prostu żyję i cieszę się tym. Jeżeli nie jesteś otwarty na niespodzianki życia, jeśli zamykasz drzwi, to nic takiego się nie wydarzy. Ciężko pracuję, by utrzymać te drzwi otwarte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz